Hejt w internecie
Czy hejt można interpretować jako wolność słowa?
Jak wszyscy wiemy żyjemy w czasach, gdzie internet jest pierwszym i najbardziej wiarygodnym źródłem do którego sięgamy, by zaczerpnąć informacji na dany temat. Łatwo zauważyć, że coraz częściej spędzamy czas przed ekranami telefonu przeglądając media społecznościowe, w których obserwujemy ciekawą dla nas tematykę lub osoby, które dzielą się swoim życiem i zainteresowaniami. Jednak nie raz sięgamy do zakładki „komentarze”, gdzie spodziewając się kwiatków na łące stykamy się z błotem i okrucieństwem słownym, wylewającym się od ludzi, których mijamy randomowo na ulicy. Czym jest tak naprawdę hejt? Jest to posługiwanie się mową nienawiści, okazywanie niechęci do danej tematyki, wypowiedzi, a nade wszystko ludzi. Hejterzy bez żadnych uprzedzeń doprowadzają do sytuacji skrajnych obrażając, skłócając celowo nieznane sobie osoby. Wyładowują się w internecie przez zazdrość, negatywne emocje, niezadowolenie, czy też inne poglądy. Tutaj zaczyna się problem, czy w takim razie takie osoby mogą mieć prawo wolności słowa? I czy hejt się do tego zalicza? Patrząc typowo konstytucyjnie tak, jednak moralnie powinno być to zabronione zwłaszcza, jeśli wywiera to negatywny wpływ na psychikę osób poszkodowanych, a przede wszystkim osób biernych-trzeba tu zwrócić uwagę na młodzież, która wychowuje się w internecie i powiązanych z nim portalach. Bardzo dużo ludzi odpuszcza postępowanie karne w takich sytuacjach, przez jego długość i częste niepowodzenie, a tak naprawdę wystarczyłoby więcej kontroli ze strony służb i osób zajmujących się portalami społecznościowymi. Wolność słowa nie powinna być przyzwoleniem na niszczenie innym zdrowia psychicznego. A wy jak sądzicie?
Dodaj komentarz